Diable, większość z nas nie rozumie RODZICÓW tego bąbla ale to komercja rodzice kcom i płacom a dziecko po latach cierpi.
edt: albo oddycha z ulgą po obejrzeniu kronik kryminalnych z przed lat, że to jednak nie beczka.
Myślę, że to jednak rodzice wpadli na taki pomysł, bo u nich w pracy wszyscy robią takie słodkie sesje bobasowe I obawiam się, że takie próby naśladownictwa są powszechne, a te powyższe są technicznymi wyżynami w porównaniu z dokonaniami niejednego nadwornego fotografa słodkich bobasów na potrzeby pracowników korporacji F. w mieście T.
Dorzucę swoje uwagi do tej dyskusji.
Rodzice najpierw oglądnęli zdjęcia w internecie. Wybrali te, które im się podobały. To, że nie ta klasa co Anne Geddes to widać, bo ja taki dobry nie jestem. Zrobiłem najlepiej jak potrafiłem. Co do brakującej rączki to racja, nie zauważyłem. Z rączką było by lepiej.
I na koniec jeszcze jedna uwaga. Dlaczego dziecko śpi. Spróbujcie zrobić dziecku zdjęcia pozowane gdy nie śpi, wtedy możemy dalej dyskutować.
Twierdzisz, że się nie da?
Inna sprawa, że noworodki większość czasu i tak śpią, więc zdjęcie tchnie "autentyzmem" (pomijając fakt trzymania dzieci w doniczkach)
Widzisz, zdjęcia Anne Geddes są tak pięknie i uroczo zaaranżowane, że mimo przebieranek sytuacja wygląda bardziej jak marzenia senne tych dzieci. Tu niestety tego efektu nie udało sie osiągnąć. A raczej odwrotnie - jak zauważyło kilka osób jest upiornie...
"Empatia" to słowo klucz do dobrych fotografii ludzi. Żeby coś/kogoś odpowiednio pokazać, trzeba najpierw "poczuć to w sobie"
Nie twierdze, że się nie da. Mam też zdjęcia kiedy nie śpi. Później pokażę i te. Mam na myśli to, że studio, czas na fotografowanie, cierpliwość niemowlaka, wszystko ma swój czas. Jak trafiasz na noworodka, który śpi to sprawa załatwiona. Robisz zdjęcia jak chcesz i jak czujesz. Moja "modelka" miała chyba zły dzień. Bo fotografowanie trwało dwa dni.
W pierwszy dzień nie było okazji zrobić dobrego zdjęcia. Kilka godzin płaczu. Dopiero następnego dnia po trzech godzinach prób zasnęła na chwilę i wtedy można było szybko coś zrobić. Kto próbował to wie jak to jest z małymi dziećmi. Kto nie próbował polecam, aby mieć pogląd na sytuację.
Do zdjęć Anne Geddes nie urastam, muszę się jeszcze dużo uczyć. Szkoda, że nie możemy się dowiedzieć jak jej sesja przebiegała.
diabolique [12 czerwca 2014, 08:07]
Przyznam się, że nie rozumiem tej mody... (wśród rodziców, nie wśród fotografów)
dziecko na wadze, dziecko w doniczce. Co to za przekaz? Hmmm
A co do fotografii, to ta sinobura winieta jakoś niezdrowo mi się kojarzy
Natomiast lekko upiornym błędem moim zdaniem jest to, że dziecko posiada tylko jedną rączkę
Trochę to jak opowieść fantasy o doniczkomonsterze.
Oczywiście domyślam się, że rodzicom się podobało i zapłacili
Ja nie rozumiem fotografów którzy podejmują się kaski, bo nie zdjęć. Plansza
Kol. jerryg3 co do kaski to wyniosła 0 zł. Zdjęcia chcieli to i mają. Są zadowoleni. Ja nie myślałem o kasie lecz o zdjęciach. Wyszły jak widzisz i nie wstydzę się tego. Plansza
Duża część rodziców lubi "cukierkowe zdjęcia" swoich pociech. W mojej ocenie podjąłeś się trudnego zadania. Kto ma lub miał małe dzieci ten wie co mówię. Wykonałeś sesję na życzenie rodziców zgodnie z ich wizją i mojej ocenie zadanie wykonałeś dobrze. Wiadomo zawsze można coś zrobić lepiej lecz presja czasu (dziecko wiecznie spać spokojnie nie będzie) w mojej ocenie usprawiedliwia te drobne błędy.
Chcesz mi powiedziec, ze rodzice dokladnie zaplanowali co i jak bedzie w kadrze, poze dzieciaka, swiatlo i ten wystajacy kawalek pampersa w kadrze...? W sumie to im tylko aparatu brakowalo do zrealizowania calego planu...?
Chetnie bym w takim razie zobaczyl, to jak fotograf chcial to pokazac.
Rodzice mieli duży wpływ na to co widać na zdjęciu. Moim zadaniem było ustawienie światła. Pampersa nie chcieliśmy, ale gdy tylko dziecko było bez pampersa, budziło się i nic nie można było zrobić. Więc zostało z pampersem, to nie jest wielki feler. Na innych zdjęciach też jest pampers, ale starałem się go czymś przykryć/ Aparatu rodzice nie brali do ręki, woleli to zostawić mnie. Z sesji jesteśmy zadowoleni i chyba o to chodzi. Jest to moja pierwsza sesja z tak małym dzieckiem i zdaję sobie sprawę z braków jakie w niej wystąpiły. Takie doświadczenie może tylko procentować przy następnej sesji.
edt: albo oddycha z ulgą po obejrzeniu kronik kryminalnych z przed lat, że to jednak nie beczka.
Rodzice najpierw oglądnęli zdjęcia w internecie. Wybrali te, które im się podobały. To, że nie ta klasa co Anne Geddes to widać, bo ja taki dobry nie jestem. Zrobiłem najlepiej jak potrafiłem. Co do brakującej rączki to racja, nie zauważyłem. Z rączką było by lepiej.
I na koniec jeszcze jedna uwaga. Dlaczego dziecko śpi. Spróbujcie zrobić dziecku zdjęcia pozowane gdy nie śpi, wtedy możemy dalej dyskutować.
Inna sprawa, że noworodki większość czasu i tak śpią, więc zdjęcie tchnie "autentyzmem" (pomijając fakt trzymania dzieci w doniczkach)
Widzisz, zdjęcia Anne Geddes są tak pięknie i uroczo zaaranżowane, że mimo przebieranek sytuacja wygląda bardziej jak marzenia senne tych dzieci. Tu niestety tego efektu nie udało sie osiągnąć. A raczej odwrotnie - jak zauważyło kilka osób jest upiornie...
"Empatia" to słowo klucz do dobrych fotografii ludzi. Żeby coś/kogoś odpowiednio pokazać, trzeba najpierw "poczuć to w sobie"
W pierwszy dzień nie było okazji zrobić dobrego zdjęcia. Kilka godzin płaczu. Dopiero następnego dnia po trzech godzinach prób zasnęła na chwilę i wtedy można było szybko coś zrobić. Kto próbował to wie jak to jest z małymi dziećmi. Kto nie próbował polecam, aby mieć pogląd na sytuację.
Do zdjęć Anne Geddes nie urastam, muszę się jeszcze dużo uczyć. Szkoda, że nie możemy się dowiedzieć jak jej sesja przebiegała.
a odnośnie Anne Geddes jest chyba na youtubie trochę filmów "od kuchni"
Przyznam się, że nie rozumiem tej mody... (wśród rodziców, nie wśród fotografów)
dziecko na wadze, dziecko w doniczce. Co to za przekaz? Hmmm
A co do fotografii, to ta sinobura winieta jakoś niezdrowo mi się kojarzy
Natomiast lekko upiornym błędem moim zdaniem jest to, że dziecko posiada tylko jedną rączkę
Trochę to jak opowieść fantasy o doniczkomonsterze.
Oczywiście domyślam się, że rodzicom się podobało i zapłacili
Ja nie rozumiem fotografów którzy podejmują się kaski, bo nie zdjęć. Plansza
Chetnie bym w takim razie zobaczyl, to jak fotograf chcial to pokazac.